Dzień Pierwszych Osadników Ziemi Dygowskiej

Dzień Pierwszych Osadników Ziemi Dygowskiej

3 maja 2023 roku obchodzimy po raz pierwszy Dzień Pierwszych Osadników Ziemi Dygowskiej, który ustanowiony został świętem gminnym przez Radę Gminy Dygowo 27 października 2022 roku.

Upamiętnienie  pierwszych powojennych osadników przybywających na ziemię dygowską od 1945 roku jest wyrazem  pamięci o tych , którzy układali tu życie po dramacie wojny i okupacji,  budowali tu Polskę.  Pierwsi mieszkańcy tej ziemi po gehennie przesiedleń stawiali czoło wszechobecnym trudnościom bytowym, zagrożeniom i niepewności dnia jutrzejszego. Życie w swoistej mozaice ludności z różnych miejsc II Rzeczypospolitej i pozostałych tu Niemców było wyzwaniem, które dziś jest trudno sobie wyobrazić. Trzeba o tym pamiętać. Jesteśmy winni szacunek , pamięć i hołd Pierwszym Osadnikom Ziemi Dygowskiej.

Z tamtego okresu zachowały się wspomnienia pierwszego proboszcza parafii Dygowo - ks. Świerkowskiego ,publikowane w piśmie urzędowym Diecezji Szczecińsko-Kamieńskiej „Prezbiterium” nr 7-8, 1984.

(…) W październiku 1945 roku zostałem administratorem parafii w Dygowie, która swym zasięgiem obejmowała prawie połowę ówczesnego powiatu kołobrzeskiego – prawe dorzecze Parsęty. Ludność pochodziła z różnych stron, różniła się obyczajami i kulturą, lecz wszystkich łączyła jedna wiara i patriotyzm, co miało bardzo ważne znaczenie w procesie zespalania parafian. Ze wzruszeniem wspominam tamte czasy, tamtych ludzi – a szczególnie chwile, gdy rezultaty mojej pracy duszpasterskiej niosły z sobą radość chrześcijańską im i mnie, na chwałę Bogu i Ojczyźnie.

Życie normalizowało się, warunki bytowe stawały się stopniowo znośne. Małe Dygowo miało wtedy dwie restauracje, zaś środkiem płatniczym najczęściej był alkohol, wyciekający znanymi tylko jemu strużkami z wielu gorzelni, których nie brakowało w powiecie. Takie to były czasy.

(…)W 1946 roku Dzień Zesłania Ducha Świętego przypadł 9 czerwca. Przypominam sobie, że tego dnia na stację w Dygowie wjechały trzy wagony towarowe wypełnione repatriantami z Syberii. Nawet jak na czasy wojenne byli to ludzie niezmiernie biedni. Miejscowa ludność, pochodząca przecież z różnych stron, a już częściowo zintegrowana, przyjęła przybyszów z chrześcijańską i iście polską serdecznością. Zbiorowy obiad, na który przynoszono co kto mógł, był wzruszający i jednocześnie stał się pierwszym dniem, od którego odbywało się przez jakiś czas dożywianie tych biedaków – tyle, że w dniach następnych już przy wydatnej pomocy gorzowskiego „Caritasu” oraz powiatowych władz administracyjnych.

Swoistą wymowę posiada fakt, że niektórzy z wcześniej tu osiadłych gospodarzy, wnosili skargi do Gminy w Dygowie, iż Sybiracy nie chcą u nich pracować, ponieważ żywieni są przez parafialny „Caritas”. Organizacja ta im się też nie podobała! Ci oburzeni gospodarze zatrudniali dotąd u siebie miejscowych Niemców jedynie za utrzymanie, a że ta siła najemna stopniowo zmniejszała się na skutek ich wyjazdów na stałe, zaczęto odczuwać brak rąk do pracy. Natomiast Sybiracy nie mieli zamiaru być tak opłacaną i naiwną siłą roboczą tylko dlatego, że u niektórych osadników ukształtował się w krótkim czasie dziwny stereotyp społeczny.(…)

 Ks. Henryk Świerkowski pracował w Dygowie do 1949 roku.

 

 


Drukuj